czwartek, 18 maja 2017

15.05:
Życie informatyka nie jest proste. Każde zadanie wymaga wykonania jakiegoś algorytmu i jego egzekucji. Codzienność jest dżunglą, w której ciężko dostrzec rzeczy wykraczające z zakresu zer i jedynek.
Nawet najprostsze czynności wymagają skupienia i rozwagi. Przecież nie chcemy doszukiwać się błędów w kodzie (życiu).
Spytacie: po co nam to wiedzieć?
Otóż dzień dzisiejszy spędziliśmy na wypełnianiu dzienniczków praktyk. Mieliśmy dużo wolnego czasu, którego bardziej lub mniej leniwie zaaranżowaliśmy. Korzystając z okazji, jedna z naszych opiekunek wyruszyła na zwiady. Dzięki temu wiedzieliśmy jak dotrzeć na stadion. ❤









Na praktykach u Pana Mauricia kończyliśmy naszą grę. Ależ to była frajda! Stworzyliśmy swoją, własną gre! 😍😍😍
I tak było do wieczora...
Około godziny 24 znienacka zaatakował wróg. Jego imię to Głód Mocarny Jastrząb. Pierwotnie jego natarcie było nie widoczne, jednakże po czasie zaczął ogarniać plemię Informatykanów.
Był niczym dżuma i cholera w biedniejszych dzielnicach średniowiecznych grodów. Rozprzestrzeniał się z prędkością światła. Głód zrobił to co chciał. Skłócił plemię Informatykanów i podzielił je na dwa obozy: ODC (Opalonych do czerni) i OZU (Opalonych z umiarem).
Tuż po wybitej północy, grupa OZU szykowała się do walki.







Zapowiadała się bitwa stulecia, bo barwy wojenne wskazywały na stan najwyższej gotowości.
Zaczęło sie. W ruch poszły farby, wata, brokat i inne przybory.


Po zaciętej walce wygrała grupa OZU. Duchy przodków zesłały im paczkę truskawek, a Głód Mocarny Jastrząb został tylko z ODC.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz